Państwo ukraińskie potrzebuje własnego Kościoła, który pewnego dnia zjednoczy ukraińskich chrześcijan z całego świata. Dlatego też w 2018 roku założona została Prawosławna Cerkiew Ukrainy (PCU), która w styczniu 2019 roku otrzymała tomos o autokefalii (niezależności) od Patriarchy Ekumenicznego Bartłomieja I. Jednakże Polski Autokefaliczny Kościół Prawosławny (PAKP), a wraz z nim większość innych Kościołów Prawosławnych (m.in. z Antiochii, Jerozolimy, Serbii, Rumunii, Bułgarii, Gruzji, Czech i Słowacji), podaje w wątpliwość kanoniczność (tj. legitymację) episkopatu nowego Kościoła Ukraińskiego i nie uznaje go.
Od momentu rozpoczęcia agresji przez Rosję, Kijów stara się zjednoczyć wszystkich wierzących wokół „oficjalnego” PCU. Uznanie nowopowstałego Kościoła przez społeczność międzynarodową jest konieczne, aby wzmocnić jego pozycję na Ukrainie i stymulować proces przejścia wiernych prawosławnych z Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego (UKP), który jest uznawany przez wszystkie Kościoły prawosławne, ale kanonicznie pozostaje związany z Rosyjskim Kościołem Prawosławnym.
Dlatego pod pretekstem rzekomo promoskiewskiego stanowiska Prawosławnego Metropolity Warszawskiego i Całej Polski Sawy, duchowieństwo PCU buduje ukraińskie społeczności na terenie Polski. W październiku 2022 r. PCU ogłosiła utworzenie „Misji pomocy kapelańskiej dla wiernych PCU przebywających poza Ukrainą”. Praca na szczeblu centralnym umożliwiła otwarcie co najmniej siedmiu parafii PCU w Polsce.
Przypomnijmy, że we wschodnim prawosławiu, podobnie jak w Kościele rzymskokatolickim, duchowni jednej jednostki terytorialnej (na przykład Autokefalicznego Prawosławnego Kościoła) nie mogą sprawować posługi duszpasterskiej na terytorium innej jednostki terytorialnej bez zgody udzielonej przez odpowiednie władze kościelne. Co więcej, w szeregach PAKP można znaleźć ukraińskojęzycznych duchownych. Wokół PAKP działają również wspólnoty, w których modlą się ukraińscy uchodźcy. Tym samym PAKP ma nie tylko obowiązek, ale też możliwości służenia Ukraińcom wyznania prawosławnego w Polsce. Z kolei duchowni PCU nie przyjeżdżają do Polski na prośbę ukraińskiej społeczności uchodźców, której potrzeby duchowe nie mogą zostać zaspokojone przez PAKP. Księża PCU przybywający do Polski muszą wpierw zareklamować swoją posługę, aby skutecznie przyciągnąć ukraińskich wiernych na nabożeństwa.
Nie trzeba dodawać, że oskarżenia kierowane wobec Polskiego Kościoła Prawosławnego opierają się właśnie na niechęci do wypełnienia przezeń nieuzasadnionych żądań PCU. Według oświadczenia Wasyla Rudnickiego, sekretarza prasowego Arcybiskupa Rówieńsko-Ostrogskiego PCU Hilariona, jasne jest, że cała „prorosyjska działalność” PCU polega na niczym innym jak na niezapewnieniu duchowieństwu misji duszpasterskiej PCU pomieszczeń do odprawiania nabożeństw, tym samym „zmuszając” ich do zwrócenia się o pomoc do Katolików.
Ważnym aspektem jest fakt, że PCU nie może otwierać parafii poza granicami Ukrainy. Zostało to określone zarówno w tomosie o autokefalii przyznanym PCU przez Patriarchę Ekumenicznego Bartłomieja, jak i w dokumentach statutowych PCU. W związku z tym działalność kapłanów PCU na terenie Polski została publicznie ogłoszona i scentralizowana dopiero w 2022 roku, prawdopodobnie po uzyskaniu milczącej zgody Patriarchy Ekumenicznego Bartłomieja na odstąpienie od wyżej wymienionych wymogów tomosu.
Dlatego też Metropolita PAKP winien był skontaktować się z Konstantynopolem chociażby w celu powiadomienia go o naruszeniu przepisów i otrzymania oficjalnych wyjaśnień dotyczących stanowiska Patriarchatu Ekumenicznego w sprawie konieczności dopełnienia wymogów Kościoła macierzystego na terytorium kanonicznym PAKP.
Metropolita Warszawski i Całej Polski Sawa wielokrotnie zwracał się do Konstantynopola o wyjaśnienie tej sytuacji. Otrzymał on jednak jedynie dwa listy z pogróżkami od szefa PCU, metropolity kijowskiego Epifaniusza, datowane na 27 lipca i 18 października 2022 roku.
Ostatni list prymasa PCU nie jest już nawet ultimatum, a wręcz wypowiedzeniem wojny. Epifaniusz oskarża Metropolitę Warszawskiego o „całkowite odrzucenie dialogu i braterskich relacji”. Patriotyzm Metropolity Sawy, jego pragnienie ochrony kanonów prawosławia oraz integralności terytorialnej, duchowej i kulturowej Polski, Epifaniusz określił jako „neoimperialne ambicje”, „moskiewską interpretację kanonów” i „agresję hybrydową” skierowaną przeciwko Ukrainie. Ponadto oskarżył on Metropolitę o działanie na rzecz „władz Kremla”. Na koniec zaś bez ogródek stwierdza: „Będziemy zmuszeni do podjęcia działań, stawiając na pierwszym miejscu dobro naszych wiernych i prawosławia”.
Niestety, ani Kościół Katolicki, ani władze państwowe nie chcą udzielić poparcia PAKP, przyzwalając tym samym na faktyczną ingerencję PCU, mimo że działania te nie leżą w interesie ukraińskich uchodźców, prawosławia oraz stosunków polsko-ukraińskich.